- Macie śliczną córeczkę. - zapewnił, spoglądając na Ami. Przed chwilą zasnęła mu na rękach.
- Wiem. - uśmiechnęłam się.
-
Też chciałbym taką. Małą, słodką, Elle Horan. - wstał i zaniósł Noelle
do łóżeczka. Wrócił i usiadł obok mnie. - Ale jeszcze trochę minie,
zanim to się stanie.
- Kochasz Karen? - zapytałam, kładąc głowę na jego ramieniu.
-
Tak. Tak mi się wydaje. - objął mnie ramieniem. - Tylko, że Karen...
ona... oddaliła się ode mnie. Nie jesteśmy już tak blisko jak kiedyś.
Zauważyłem, że coraz więcej czasu poświęca pracy. Kiedy jesteśmy razem
ciągle o niej mówi. Popada w pracoholizm!
- A nie pomyślałeś, że chce być samowystarczalna?
- Nie rozumiem. - spojrzał na mnie.
-
Niall... Jesteś bogaty, sławny, szastasz pieniędzmi na prawo i lewo,
kupujesz Karen wszystko na co tylko się natkniesz. Może ona nie chce żyć
na twojej łasce i nie łasce. Chce poznać swoją wartość. Zrobić coś dla
siebie, zapracować, a nie czekać aż jej wszystko podasz na tacy.
- Czyli co? Nie chce niczego ode mnie? Mam jej nic nie dawać? Patrzeć jak się zapracowuje w tych papierach?
-
Nie Niall. Źle mnie zrozumiałeś. Karen chce po prostu być niezależna.
Rozumiesz? Nie chce żyć na twoich funduszach, tylko pomagać ci we
wszystkim. Chce ci dawać tyle ile ty dajesz jej.
- Daje jej całego siebie... - powiedział cicho.
-
Wiem. Ona chce ci dać tyle samo. - zdałam sobie sprawę ile bym dała za
to, by Zayn powiedział że daje mi całego siebie. Po prostu powiedział że
mnie kocha. Nie wiem kiedy ostatni raz usłyszałam od niego te dwa
słowa. Trzy, może 4 lata temu.
- O czym myślisz? - zapytał po chwili ciszy.
- O niczym. - odpowiedziałam. - Chce iść do pracy.
- Serio? - znów na mnie spojrzał.
- Serio. - powiedziałam poważnie. - Ami znalazłam miejsce w przedszkolu, a sama chcę wrócić do pracy.
- Jako kosmetyczka tak?
-
Tak. - kiwnęłam głową. - Zawsze uwielbiałam to robić. Ami będzie
spędzać pół dnia w szkole, a ja w tym czasie wyjdę do ludzi, zarobię
trochę.
- Nie chce być niegrzeczny czy coś, ale... pławicie się w kasie Liss.
- Błąd Niall. W kasie Zayn'a. Sama też potrafię na siebie zarobić i chce mu to udowodnić.
- Czyli nie ma nic przeciwko?
-
Nie.. - odpowiedziałam po chwili. Znów skłamałam! Świetnie! Tak na
prawdę nie rozmawiałam z Zayn'em o moim powrocie do pracy. Ale zrobię
to. Jeszcze dziś.
- Jakoś ci... - przerwał mu trzask drzwi. Szybko się od niego odsunęłam.
- Siema Niall. - Zayn wpadł do salonu.
- Cześć... - uśmiechnął się blondyn. Mulat usiadł między mną a Niall'em.
- Nie mówiłeś, że wpadniesz.
- To było spontaniczne.
- W takim razie miła niespodzianka. Kochanie mamy jakieś piwo? - spojrzał na mnie.
- Nie wiem. - westchnęłam.
- Nie, ja już nic nie chce. - powiedział szybko blondyn. - Jestem samochodem.
- Przecież Liss może cię odwieźć.
- Nie Zayn. Nie mam ochoty na piwo. Posprzeczałem się z Karen i dzisiejszy dzień jest jakiś taki.. do kitu.
-
Ta? Nie zauważyłem. - Zayn objął mnie ramieniem. Zmroziłam go wzrokiem,
ale on jakby tego nie zauważył. Zaczął bawić się moimi włosami.
-
Zrobię coś do jedzenia. - zaproponowałam i szybko udałam się do kuchni.
Powoli wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam robić kanapki. Po pół
godziny zaniosłam cały talerz do salonu. Zjadłam razem z chłopakami.
- Dobra.. - Niall wstał. - Ja już się będę zbierał.
- Odprowadzę cię. - Zayn także wstał i odprowadził Niall'a do drzwi.
- Cześć Niall! - rzuciłam.
- Na razie! - krzyknął blondyn i wyszedł. Zayn wrócił do pokoju i rozsiadł się wygodnie na kanapie.
- Musimy porozmawiać. - zaczęłam.
- Doprawdy? - zaczął leniwie przełączać kanały w telewizorze.
- Możesz mnie posłuchać? - poprosiłam.
- Słucham... - mruknął, nie przerywając czynności.
-
Za tydzień Noelle idzie do przedszkola, a ja wracam do pracy. -
powiedziałam. Zayn skamieniał. Położył pilot i spojrzał na mnie.
- Żartujesz sobie. - powiedział sztywno.
- Nie mam ochoty siedzieć ciągle w domu. Ciebie nie ma, Ami pójdzie do szkoły. A ja chcę wrócić do pracy.
- I niby co będziesz robić? - zapytał siadając blisko mnie.
- Jeśli nie pamiętasz jestem kosmetyczką.
- Myślisz, że ktoś cię przyjmie do pracy ze względu na umiejętności? - warknął.
- Nie rozumiem. - spojrzałam na niego.
-
Spójrz na siebie. Jesteś młoda i śliczna. Jeśli myślisz, że jakiś
zadufany dziad przyjmie cię do pracy, bo jest pewien że sobie poradzisz
to się grubo mylisz. Zrobi to tylko po to, by prędzej czy później cię
przelecieć...
- Przestań! Będę pracowała w firmie znajomej mamy Karen!
-
O. I co? Chcesz braw? Podniesiesz im popularność tak?! Drodzy państwo
żona Zayn'a Malika pracuje jako kosmetyczka do towarzystwa. Myślisz, że
się na to zgodzę?! Jesteś moja i tylko moja! Nie pozwolę, żeby jacyś
goście cię obłapywali!
- Zayn czy ty siebie słyszysz?! - krzyknęłam. - Kosmetyczka! Do kosmetyczki przychodzą same kobiety!
-
Proszę cię! W dzisiejszym świecie?! Co drugi to stary łysy facet! Tak
ci się do nich spieszy?! Ja już ci nie wystarczam?! Chcesz być dziwką?!
-
Przestań!!! - krzyknęłam i rozpłakałam się. - Nie masz prawa tak do
mnie mówić! Nie masz prawa rozumiesz?! Nie jestem twoją własnością!
-
Błąd kochanie. - chwycił moją rękę i dotknął obrączki. - Jesteś. I
będziesz już na wieki. Jesteś ze mną związana. Jesteś moja w każdym
sensie. I będziesz mnie słuchać, albo pożałujesz. - dodał szeptem. -
Jasne?!
- Nie... - wyrwałam mu rękę i wstałam. Skierowałam się do schodów. Złapał mnie za rękę i przytrzymał.
- JASNE?! - krzyknął mi w twarz.
-
Nie masz prawa... - nie przestawałam płakać. To właśnie takiego Zayn'a
się bałam. Zluzował uścisk, po czym poczułam ból na policzku.
Przewróciłam się.
- Jesteś moja. Pamiętaj! I ty i ona! - wskazał
na drzwi do pokoju, w którym spała Ami. Zostawił mnie zapłakaną i wrócił
na kanapę. Podniosłam się i na drżących nogach poszłam na górę. Niall
miał rację. Zayn się bardzo zmienił. Policzek cały czas mnie piekł.
Spojrzałam w lustro. W miejscu, gdzie Zayn mnie uderzył był duży
czerwony ślad. I co ja mam teraz zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz